dlaczego tak jest? w wielu miejscach polski liceum nie jest żadnym wyznacznikiem inteligencji. ludzie idący do technikum wcale nie uczą się źle, wcale nie są zniechęceni do szkoły i nauczycieli. dlaczego więc wciąż jest gdzieś to przeświadczenie, że tylko liceum się liczy?
mówi się, że wykształcenie daje w dzisiejszych czasach możliwości zarobku, dobrej, godnej pracy. jaka jest to jednak praca? siedzenie za biurkiem i wstawanie co rano z nienawiścią na twarzy? czy nie lepiej zajmować się tym, co się kocha, nawet jeśli nie jest to uważane za dobry zawód?
jestem naiwna, tak, wiem. obecnie nie da się wykonywać zajęcia, które się kocha i mieć za co żyć. jest to chyba jednak wskazówka dla nas. coś musi być nie w porządku jeżeli musimy robić coś, czego robić nie chcemy, jeżeli robimy to z przymusu.
musimy zmienić nasze myślenie. nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy szufladkują innych ze względu na wykonywany zawód. nauczycielka, która za poniżający zawód uważa pracę na kasie w sklepie? czym różni się od osoby wykonującej ten zawód? obie uczciwie pracują by mieć za co żyć. w niczym nie jest od niej lepsza. a za taką zdaje się uważać.
proszę tylko bym za 10 lat nie obudziła się rano z myślą "nienawidzę swojego życia i tej cholernej roboty".