środa, 16 maja 2012

i'm not brave any more, darling.

budzisz się codziennie rano i wstajesz z łóżka. czasami je ścielisz, czasami nie. wyglądasz za okno i popijasz kawę/herbatę by odegnać resztki snu, które i tak snują się za tobą przez cały dzień. o czym myślisz jedząc śniadanie? a może nie lubisz jeść rano? już się tego nie dowiem.
idziesz do pracy/szkoły. mijasz dziesiątki ludzi, każdego dnia. czy myślisz nad tym gdzie zmierzają? czy mają gdzie pójść i po co tam idą? trzymają ręce w kieszeniach, wzrok wlepiony w chodnik lub jakiś niejasny punkt przed nimi, ze słuchawkami na uszach lub bez. idą. bo stworzyli ich z nogami i potrzebą zdobywania więc nie sprzeciwiają się temu.
parę godzin w środku dnia. tkwisz przy biurku wyglądając wciąż za okno. pada czy świeci słońce? dużo zieleni na zewnątrz, a może szary kamień kolejnego budynku? wykonujesz swoje codzienne obowiązki, ze szczątkowym zainteresowaniem, każdego kolejnego dnia. zastanawiasz się, co będziesz robić po powrocie do domu, wieczorem, w weekend. snujesz plany na przyszłość, której nie da się przewidzieć, lecz ty wciąż to robisz. zapisujesz scenariusze na kilka dni do przodu, czasem dalej. byle przeżyć te kilkanaście minut do przerwy na lunch/przerwy między matematyką i polskim.
pozdrawiasz mijanych znajomych. jacy oni radośni, uśmiechnięci. z czego się tak cieszą? ich życia są tak proste i nieskomplikowane. w głowie przeklinasz swój własny bałagan.
popołudnia mijają szybko. kilka godzin odpoczynku zapełniasz czymkolwiek i wieczorem myślisz, co robiłeś przez cały dzień. co zrobisz jutro? dzisiaj już prawie przeżyłeś.
kiedy bierzesz prysznic starasz się zmyć z siebie ten dzień. niech jego resztki znikną w kanale, odejdą w zapomnienie. bo i co zdarzyło się dziś szczególnego? zapewne nic odpowiesz, ale poczekaj chwilę.
obudziłeś się rano. to już coś, nie odszedłeś samotnie we śnie. wypiłeś kawę/herbatę, zjadłeś śniadanie. dbałeś o siebie za pieniądze, które zarabiasz swoja pracą/troską twych rodziców. bezpiecznie dotarłeś do pracy/szkoły i zniosłeś ten dzień. nie ważne jak ciężki czy męczący byłby. jutro może być lekkie i rześkie.
a nocą gapisz się w sufit. myśląc, co będzie jutro.

1 komentarz:

  1. No właśnie. Przecież zawsze jest jutro. Czyż to nie interesujące? Nie wiesz, czy przypadkiem to nie jutro będzie Twoim dniem. Może to jutro spełnisz swoje marzenia, może to jutro spadnie ci z serca wielki ciężar? Wszystko przed nami. Dlatego lubię wstawać rano. Bo tak naprawdę nie wiem, czy to dzisiaj się nie zmieni :)

    OdpowiedzUsuń