niedziela, 2 grudnia 2012

Strongest taste. Loudest drop. Head is filled the thought.

mówią, że sami się rodzimy i sami umieramy. w zależności od nastroju zgadzam się z tym lub gwałtownie zaprzeczam. życie to nie tylko walka, ból i łzy. a próbują nam to wmawiać, próbują nas w takim przekonaniu wychowywać.

życie to nie tylko zabawa, jak usiłujemy udowodnić. bawi mnie sposób w jaki niektórzy traktują alkohol czy papierosy. jestem zbuntowana, jestem dorosła, jestem lubiana, upijam się. pozwalam innym wąchać wódkę, którą ode mnie czuć, niech czują dym. niech czują wolność.

młodość obroni się sama, czyż nie? po co te lekcje o uzależnieniach, szkodach jakie mogą w nas wywołać nasze własne czyny? po co próbują przekonać nas, że wiedzą lepiej, bo już to przeżyli? pijący dalej będą pić, palący dalej będą odpalać jednego od drugiego. dalej będziemy się niszczyć.

podobno każdy nasz problem był już przez kogoś przeżyty. podobno nasi rodzice przechodzili przez to, co my. podobno wiedzą, czuli to samo. podobno nikt nie jest oryginalny.

kto rodzi się sam, a kto sam umiera? kto rodzi się tak naprawdę, a kto ostatecznie odchodzi, wraz ze swą śmiercią? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz