sobota, 11 lutego 2012

you've got the love.

pewne decyzje przychodzą same. ta po części taka była: rozpoczęcie pisania na innym blogu, tutaj. nie ma w tym jednak żadnej ideologii, żadnego głębszego przesłania. byłam tam, jestem tu. na jak długo? nie wiem. bez obietnic, czasami ciężko je spełnić. ale zostawiam to co było, to co jest na tamtym blogu za mną. wszystkie posty, które napisałam, wylewane żale i to co wydarzyło się niemalże rok temu. żegnaj. powinnam była powiedzieć to już dawno i w głębi serca zrobiłam to już wtedy. walentynki będą dniem jak inne dni, nie ma znaczenia spędzanie go w samotności. czym różni się 14 lutego od innych dni roku? ale tak naprawdę, nie jestem sama. i nikt nie jest do końca sam. wierzę w to, tak jak w to, że pewnego dnia wstanę z uśmiechem na ustach, spojrzę w okno ciesząc się na nadchodzący dzień i moje serce będzie lekkie, nie obciążone złymi wspomnieniami. jak zawsze pozdrawiam, bo tego nie chcę zmieniać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz